Śląska Ochla na odcinku Kiełpin - ujście w Odrze
Odkąd stałem się szczęśliwym posiadaczem "dmuchańca", okolice mojego miasta - Nowej Soli - dotąd zjeżdżone przeze mnie rowerem i przewędrowane ponownie stały się wyzwaniem. Kajakiem mogę je odkrywać na nowo, podziwiać z zupełnie innej perspektywy. Teraz jadąc samochodem, staram się zwalniać na wszystkich mostach i mostkach, sprawdzając szerokość i głębokość wody, węsząc kolejną przygodę! ;-)
W moim towarzystwie wystarczy rzucić hasło, a zawsze znajdą się jacyś chętni na przygodę :-) Pierwszy dołączył mój brat Krzysiek vel Sasanka, Artur i Krystian vel Kulka. Niestety pech sprawił, że Kulka w ostatniej chwili musiał się wycofać, przez co Sasance przyszło płynąć samemu, co w konsekwencji skończyło się małą tragedią...
W moim towarzystwie wystarczy rzucić hasło, a zawsze znajdą się jacyś chętni na przygodę :-) Pierwszy dołączył mój brat Krzysiek vel Sasanka, Artur i Krystian vel Kulka. Niestety pech sprawił, że Kulka w ostatniej chwili musiał się wycofać, przez co Sasance przyszło płynąć samemu, co w konsekwencji skończyło się małą tragedią...
Sasanka jest również posiadaczem Sevylora, model Riviera
Ruszamy! Od pierwszego momentu jest pięknie...
Ja z bratem bardzo lubimy fotografować, co nie omieszkaliśmy stale czynić ;-)
Na trasie znalazło się kilka zwałek
Pod większością drzew dało się jednak przecisnąć :-)
Rzeka delikatnie meandruje
Pierwsza przenoska na trasie. Tutaj postanowiliśmy się posilić "kiełbasą z dzika" i piweczkiem.
Nieco dalej kolejne przeszkody
Wygodny sposób przenoszenia kajaków - "na pociąg" :-D
W Barcikowicach ktoś ma małą elektrownię wodną
Niestety, a na szczęście w pobliżu wioski, Krzysiek "łapie gumę".
Pomiędzy Barcikowicami, a Ługami onegdaj znajdował się młyn wodny (dzięki Kristof za lekcję lokalnej historii). I choć stajemy się coraz bardziej śmiali w naszych kajakowych poczynaniach (albo to wpływ piwa, albo zdobytego doświadczenia), to tutaj również postanawiamy przenieść kajak.
Tutaj o mało się nie skąpałem, gdy próbowałem z drzewa wleźć na kajak,
ten sprytnie zaczął się chować pod konar :-P
Ta rzeczka jest naprawdę urocza! :-)
Charakterystyczne miejsce widoczne z drogi wiodącej z Konradowa do Ługów
Najbardziej obawialiśmy się "cywilizacji" w Konradowie, Zakęciu i Otyniu, gdzie Ochla płynie środkiem tych wiosek, ale odcinek ten okazał się całkiem sympatyczny. Jest ładnie i czysto. W przeciwieństwie np. do Międzyrzecza, gdzie Obra płynie nieciekawymi, brudnymi zakątkami.
Na Śląskiej Ochli najnudniejszy i najbardziej męczący (tutaj wiosłowaliśmy najszybciej) okazał się fragment na odcinku od Otynia do Bobrownik. Rzeka płynie tutaj długimi prostymi pośród pól, których niestety nie widać z powodu otaczających wałów. Kanał (nie jest to już piękna meandrująca rzeczka) był niedawno pogłębiany, a na jego brzegach leżą świeże "wykopaliska". Z pewnością latem, gdy to wszystko zarośnie trawami będzie tutaj ładniej. Co najmniej raz trzeba tędy popłynąć, by dotrzeć do ujścia rzeki w Odrze!
Jedyne atrakcje na tym odcinku, to kilka mostków i tama
Warto było ostro wiosłować, bo ostatnie kilometry znowu są przepiękne! Płyniemy wzdłuż rezerwatu Bukowa Góra, a na trasie pojawiają się lasy i co się z tym wiąże przeszkody w postaci zwalonych gałęzi i drzew.
Przed nami Biała Góra, a raczej Diabelska jak ją nazwał nasz rozmówca napotkany podczas popasu na wysokości Ługów. Ten sympatyczny Pan sprawdzał liczebność bobrów na Śląskiej Ochli i kilka razy na trasie (specjalnie na nas czekał na mostku w Zakęciu) wypytywał nas o te miłe zwierzątka :-)
Ostatnia, charakterystyczna atrakcja na Śląskiej Ochli.
Śluza, która samoczynnie zamyka swe wrota podczas wzbierającej Odry.
Przekroczywszy śluzę próbowaliśmy dopłynąć do miejsca transportu dawnym korytem Odry, jak podczas spływu z Michałem. Niestety zalew był jeszcze zamarznięty.
Spływ zakończyliśmy przy śluzie! Pokonaliśmy niecałe 25 km.
Z tego miejsca, wałem jest kilkaset metrów do przepompowni, do której prowadzi dobra asfaltowa droga, skąd zabrała nas Magda.
Śląską Ochlę polecamy wszystkim, nawet tak niedoświadczonym kajakarzom jak my! :-) Jest to przepiękna i moim zdaniem niedoceniana rzeka. Miałem okazję pływać Obrą na wysokości Zbąszynia i Międzyrzecza i choć jest to również piękna rzeka, to ja wybieram Śląską Ochlę!
Pozostałe zdjęcia.
Tutaj o mało się nie skąpałem, gdy próbowałem z drzewa wleźć na kajak,
ten sprytnie zaczął się chować pod konar :-P
Charakterystyczne miejsce widoczne z drogi wiodącej z Konradowa do Ługów
Najbardziej obawialiśmy się "cywilizacji" w Konradowie, Zakęciu i Otyniu, gdzie Ochla płynie środkiem tych wiosek, ale odcinek ten okazał się całkiem sympatyczny. Jest ładnie i czysto. W przeciwieństwie np. do Międzyrzecza, gdzie Obra płynie nieciekawymi, brudnymi zakątkami.
Na Śląskiej Ochli najnudniejszy i najbardziej męczący (tutaj wiosłowaliśmy najszybciej) okazał się fragment na odcinku od Otynia do Bobrownik. Rzeka płynie tutaj długimi prostymi pośród pól, których niestety nie widać z powodu otaczających wałów. Kanał (nie jest to już piękna meandrująca rzeczka) był niedawno pogłębiany, a na jego brzegach leżą świeże "wykopaliska". Z pewnością latem, gdy to wszystko zarośnie trawami będzie tutaj ładniej. Co najmniej raz trzeba tędy popłynąć, by dotrzeć do ujścia rzeki w Odrze!
Jedyne atrakcje na tym odcinku, to kilka mostków i tama
Warto było ostro wiosłować, bo ostatnie kilometry znowu są przepiękne! Płyniemy wzdłuż rezerwatu Bukowa Góra, a na trasie pojawiają się lasy i co się z tym wiąże przeszkody w postaci zwalonych gałęzi i drzew.
Przed nami Biała Góra, a raczej Diabelska jak ją nazwał nasz rozmówca napotkany podczas popasu na wysokości Ługów. Ten sympatyczny Pan sprawdzał liczebność bobrów na Śląskiej Ochli i kilka razy na trasie (specjalnie na nas czekał na mostku w Zakęciu) wypytywał nas o te miłe zwierzątka :-)
Ostatnia, charakterystyczna atrakcja na Śląskiej Ochli.
Śluza, która samoczynnie zamyka swe wrota podczas wzbierającej Odry.
Spływ zakończyliśmy przy śluzie! Pokonaliśmy niecałe 25 km.
Z tego miejsca, wałem jest kilkaset metrów do przepompowni, do której prowadzi dobra asfaltowa droga, skąd zabrała nas Magda.
Śląską Ochlę polecamy wszystkim, nawet tak niedoświadczonym kajakarzom jak my! :-) Jest to przepiękna i moim zdaniem niedoceniana rzeka. Miałem okazję pływać Obrą na wysokości Zbąszynia i Międzyrzecza i choć jest to również piękna rzeka, to ja wybieram Śląską Ochlę!
Pozostałe zdjęcia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRewelacja, przepiękne widoki, zazdroszczę w pozytywnym tego słowa znaczeniu :-) kiedyś sam zainwestuję w taki kajak. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajna to sprawa. Polecam taką formę rekreacji oprócz motocykla :-)
OdpowiedzUsuńKajak ma taką przewagę, że można na nim wypić piwko ;-)
Świetna sprawa, lada dzień planujemy pokonać odcinek na długości całej rzeki pieszo :) Zazdroszczę
OdpowiedzUsuń